poniedziałek, 2 maja 2011

Majówka 2011


W dniu Flagi Polskiej, 2 maja „starszą grupą dziewczyn” wyruszyłyśmy na majówkę do Małego Kacka. Towarzyszyły nam 3 młodsze dziewczynki, które pod czujnym okiem cioteczki Krysi, dzielnie dotrzymywały nam tępa w tej trudnej, pieszej wędrówce. W Gdyni czekał na nas nasz przyjaciel diakon „Góral”. Z otwartymi ramionami przyjął naszą roześmianą gromadkę na plebani, gdzie wcześniej „na słodko” przygotował dla nas salkę. Mnóstwo słodyczy mogliśmy jednak zjeść dopiero, po zjedzeniu wspólnie przygotowanych kanapek. Kolorowe i pysznie przyprawione, a przy tym pełnowartościowe bułeczki, szybko zniknęły ze stołu. Po jedzonku udaliśmy się na adorację do miejskiego kościółka, gdzie głośno śpiewaliśmy dla Pana. Modliliśmy się za nasze kochane mamy, które dzielnie zmagają się z często trudnym wychowywaniem swoich dzieciaczków. W czasie modlitwy dziękowaliśmy również Panu Bogu za beatyfikację papieża Jana Pawła II. Bardzo się cieszyliśmy z otrzymanych obrazów z wizerunkiem nowego błogosławionego.
Czas wyruszyć na spacer! Wędrowaliśmy po lesie i integrowaliśmy się z przyrodą, przy czym dobrze się bawiliśmy. Wiele śmiechu było podczas zabawy w „raz dwa trzy, babajaga patrzy” a jeszcze więcej radochy sprawiła nam zabawa w „rzeźbiarza”, która szczególnie przypadłą do gustu cioci, która została „urzeźbiona” w pieska (można to sobie wyobrazić :-)). Ciocia nie pozostając dzieciom dłużna zrobiła z dziewczynek pajace :-). Po powrocie ze spaceru czekał na nas przepyszny bigos. Na deser ogromna porcja rolady lodowej z owocami.
Dziewczynki oczarowane były dwoma mieszkańcami plebani, mianowicie uroczymi pieskami, które chętnie bawiły się z dziećmi. Zwiedziliśmy plebanie i sprawdziłyśmy porządki :-) w pokoju „Górala”. Miło było zobaczyć na Jego stole ramkę ze zdjęciem całej naszej świetlicowej rodzinki.
Nadszedł czas  pożegnania. Cóż przy każdej dobrej zabawie czas szybko leci. Zostaliśmy świetnie przyjęci i chyba każdy się zgodzi, że nawet rozpieszczeni. Z ciężkim sercem  pożegnaliśmy się z przyjacielem Sopockiego Domu, krzycząc wesołe DZIĘKUJEMY. Z powodu późnej już godziny planowany pieszy powrót do Sopotu zamienił się na przejażdżkę koleją miejską. Zmiana planu dotycząca sposobu powrotu do Sopotu nie miała oczywiście nic wspólnego z kiepską kondycją fizyczną niektórych członków naszej zgranej ekipy :-).

Gosia, lat 16